Hurts kojarzycie pewnie po 'wonderful life', sprzed kilku lat. Oglądałam wtedy ten teledysk na vivie i myślałam 'chciałabym słuchać kiedyś takiej fajnej muzyki, muzyki z duszą'. To było dawno, kiedy w mojej głowie mieszkała muzyka trance, house, dubstep i tym podobne. Myślałam o takiej muzyce, która w jakiś sposób zaciekawiłaby mnie bardziej niż inne. Słyszałam pojęcie 'muzyka z duszą' i zastanawiałam się, o co chodzi? Mój umysł nieco się rozjaśnił, wiem czego szukam i wiem co chcę znaleźć. Wiem gdzie mam szukać i na co patrzeć.
Kiedy wreszcie usłyszałam coś więcej niż wonderful lifie, właśnie somebody to die for, wiedziałam, że na tym nie skończy się moja przygoda. Po tygodniu empik.com zrealizował moje zamówienie - 'Exile deluxe' - drugą studyjną płytę zespołu. Długo byłam pod jej wpływem, nie mogłam się oprzeć, by w wolnej chwili jej nie posłuchać. W końcu zdecydowałam się na 'Happiness deluxe' i już wiem, że nie będę żałować pieniędzy na nich wydanych.
Po prostu jestem pod wielkim wrażeniem ich twórczość. Ta muzyka do mnie przemawia i świetnie się dogadujemy. Po za jedną 'Verona' - za chiny nie mogę się do niej przekonać, zrozumieć jej intencji..
Niestety nie miałam jeszcze okazji być na ich koncercie, ale na szczęście Hurts często bywają w Polsce i mam ogromną nadzieję, że niebawem pojawię się z ich występie.
Ponoć ich muzyka kojąco działa na złamane serca,
jest ukojeniem dla niespokojnych dusz.
Czy to prawda? Nie wiem. Bardzo możliwe.
Jeśli chodzi o mnie - Hurts jak najbardziej tak.
jak zwykle
~~niesprytna
PS gdyby ktoś miał chęć obserwowania mojego instagrama,
to możecie mnie znaleźć jako _niesprytna